poniedziałek, 29 października 2012

I LOVE OWLS


 Dzisiejszy poranek był jak z bajki.
Zimowe powietrze (w październiku?) zmroziło 
gałęzie drzew, oszroniło pozostałe, złote jeszcze liście, szarobłękitna mgła unosiła się nad polami opierając się jeszcze coraz mocniejszym promieniam budzacego się słońca.

Sceneria jak z Królowej Śniegu.

A w domu pojawiła się nowa sowa. Tym razem na huśtawce lub jak kto woli na żerdzi :)
Zośka jest zachwycona, bo uwielbia wszelkie huśtawki. A bujanie nowej sówki to już w ogóle mega uciecha.
Ostatnio też zrobiłam jej zjeżdżalnię dla misiów z kartonu :) Ale tak w dosłownie 5 minut - wymaga jeszcze dopracowania.



A tak poza tym zrobiłam dziś rano kilka zdjęć mojej ptasiej stołówki. Dobrze widać ją z oka kuchennego mojej mamy. Uzbrojona w szlafrok, rękawiczki i szalik oraz gorąca herbatę przez otwarte okno podglądałam ptaki przy śniadaniu. 
Przyleciały głównie bogatki ale pojawiła się też modraszka. Oprócz tego kosy, mazurki, sójki...



Zostawiam Was dziś wśród moich ptasich gości życząc ciekawego tygodnia :)






sobota, 27 października 2012

Przyszła zima - zróbmy karmnik...! :)

Czemu ja cały czas jestem przekonana, że mamy lato...Zatrzymałam się mniej więcej na przełomie lipca i sierpnia....Przecież jeszcze "kilka dni" temu chodziłam popołudniami i wieczorami do lasu w koszulce z krótkim rękawem...W tym roku naprawdę nie mogę zrozumieć kiedy to zleciało.. :)

W ten zimowo-jesienny a dla mnie wciąż letni ( i gdzie tu logika) dzień chcę podziękować wszystkim nowym obserwatorkom. Bardzo mi miło, że wpadłyście do mnie gdzieś po drodze i postanowiłyście zostać na dłużej.

A do nas, tak jak pewnie do większości przyjechała zima :))




Zasypała dynie, zasypała studnię... :)




Ja na to wysypałam dziś trochę ziaren i rodzynek, pokroiłam kilka jabłek dla kosa....czai już się biedaczek od kilku dni na leszczynie przy karmniku... 

I nie wiem kto się bardziej cieszy z tych ptasich dokarmianek - ptaki czy ja..?
Chyba ja :)



Tak, takie widoki właśnie mam dziś za oknem..:)




A propos ptasich dokarmianek i recyklingu to zrobiłam już jakiś czas temu karmnik - zabawkę dla Zosi.
Wykorzystałam pudełko po Zośkowym mleku, bo przerób mleczny u Zośki jest przeogromny. Więc i pudełek mamy dużo.


Karmnik dla ptaków z pudełka





Karmnik poszedł w ruch. Dziś zosiek od rana gada : "pada śnieg" i "ptaki, mniam mniam"
 :)
Przyłapałam ją nawet na wyjadaniu ptasich ziaren z jej karmnika. Podwędziła mi kilka, gdy wysypywałam ptakom na balkonie no i poczęstowała nie tylko swoje ptaszki  ale i siebie :)

Dziękuję dzisiaj także za wyróżnienie, które otrzymałam od Violinowo.
Dziękuję, że o mnie pamiętasz a Twój ostatnio uszyty Misio powalił mnie na kolana :)




Zgodnie z zasadmi wyróżniam:

1. Osowiałą Sowę
2. Drewniano mi
3. Maszkę
4. Tulaj Tulaj
5. Miękkie drogi..

Lepcie dziś bałwany, wyciągajcie sanki!

A no i zmieńcie opony na zimówki.
 U mnie muszę czekać ponad tydzień w kolejce :)



czwartek, 25 października 2012

Kolory jesieni


To ostatnie chwile kiedy udało mi się schwytać ostatnie jesienne złocenia. 
Poranne mgły przez które stopniowo przedzierają się pomarańczowe promienie słońca. Podświetlają przebarwione liście, wdzierają się powoli do lasu, ogrzewają rześkie powietrze październikowego poranka.



Roje much unoszące się nad polami zatrzymane w łagodnym blasku jesiennych promieni.


Delikatne nitki babiego lata.


Rudzielec przyłapany z daleka na polowaniu.


Droga na polanę i bagno, gdzie zawsze wychodzą "moje" sarny i przechadzają się żurawie :)


A tu "druga strona" wsi. Ostatnio rzadziej tu przychodziłam, bo moja tego lata polana zatrzymywała mnie aż do zmierzchu. A podobno lubią się tędy przechadzać łosie. Rozmawiałam ostatnio z miejscowym gospodarzem, który potwierdził łosiowe przechadzki, czym bardzo mnie ucieszył. Czekam teraz na tą chwile aż uda mi się spotkać z łosiem w tych okolicach.



Zamiast łosia pojawił się srokosz. Jak dobrze sięgam pamięcią to chyba spotkałam go po raz pierwszy.
To czarno-szaro-biały ptak z długim ogonem, podobny do dzierzby gąsiorka ( Tutaj możecie zobaczyć gąsiorka)  ale sporo większy. Na głowie ma czarna maska biegnąca od dzioba daleko za oko. Dzięki niej łatwo go rozpoznać no i wygląda trochę jak zorro :) Zresztą gąsiorek też. 
Jeśli chcielibyście zobaczyć go na własne oczy to szukajcie w krajobrazie rolniczym z kępami kolczastych krzewów i drzewami (topolami, wierzbami, starymi gruszami na miedzach), lubi też zdziczałe sady ze starymi drzewami owocowymi, obrzeża lasów, zadrzewienia iglaste w otoczeniu pól i łąk.
Niestety nie udało mi się pojeść wystarczająco blisko i zdjęcia  są takie jakie są :)

Ciekawy jest sposób "przechowywania żywności" przez srokosze :). Otóż często przechowują swoje ofiary nadziewając je na ciernie krzewów lub kolce drutów kolczastych. A potrafią upolować gryzonia lub ptaka wielkości kosa.



To jedne z moich ulubionych ptaków - szczygły. Jesienią zawsze częściej je obserwuje - chyba ze względu na ilość nasion a lubią zerować na onętkach czy łopianach.


A to wspomnienie z sobotniego ogniska...Pewnie ostatniego już w tym roku. 
Chociaż przecież zimą też robi się ogniska. Pamiętam genialne ogniska podczas kuligu ( tutaj pozdrawiam Ewelinę i Olkę i ich traktor :)). Zbierało się pół wsi dzieciaków i nie tylko, kazdy przytargał swoje sanki, wujek odpalił traktor i jeździliśmy pół dnia po lasach i polach. Po pół godzinie wszystkie ubrania były mokre, czapki pogubione .. :)
No a potem ognisko i kiełbaski... Bezcenne wspomnienia :)

Ale czemu ja gadam o zimie...:)





poniedziałek, 22 października 2012

Lampiony - czyli nowe życie starych rzeczy


 Lubię te mgły, które ostatnio wiszą nas wioską. Na pewno nie tylko u mnie ale  i u większości z Was :)
Chociaż korki dziś były niemożliwe, nawet na wsi stał sznur samochodów ;)

Jest tak sennie, trochę może szaro i ciemno,  może dla niektórych przygnębiająco. 
Dla mnie nie, bo lubię tą nasza zmieniająca się aurę. Podobną rzecz usłyszałam ostatnio w tv i jestem tego samego zdania - umarłabym z nudów, gdyby non stop świeciło słońce.
Lubię zmnienność pór roku i nigdy nie żal mi tej, która mija - zawsze cieszę się następną.
Jesienne mgły ale  i słoneczne popołudnia, dłuższe wieczory. Później są one zmorą i czekam, aż dzień będzie coraz dłuższy, ale teraz nie martwię się na zapas.
Żal tylko trochę ptaków, które już odleciały i każą na siebie czekać do wiosny. Ale za to pojawiają się u nas inne, wędrujące z  północy, np. jemiołuszki  czy jery  i będzie można je podziwiać przy odrobinie szczęścia  przy karmnikach.
O właśnie....już niedługo będzie można napełnić karmniki  i podglądać ptaki z bliska :)
Pewnie się powtarzam ale zawsze czekam na tę chwilę jak dziecko. Zwłaszcza, ze w tym roku będziemy karmić ptaki razem z Zosią.

Kolejny, jesienio-umilaczem są bez wątpienia lampki, świece i lampiony przeróżne, które masowo odpalam w całym domu.
Chę podzielić się z Wami kilkoma pomysłami na własnoręcznie zrobione lampiony z wykorzytsaniem tego co macie na pewno pod ręką, co w kuchni lub w lesie zalega.

Ostatnio właśnie bardzo irytuje mnie te tysiące niepotrzebnych opakowań, które zapakowana jest każda, najmniejsza nawet rzecz. Jak Wańka Wstańka. Pudełko kartonowe, włożone w plastykową siatę, w nim plastykowy stelaż czy inne opakowanie, jakieś druty, podstawki i inne taśmy i dopiero cel zakupu.

Staram się wiec wykorzytsywać każdą nadająca sie na coś rzecz.

Jesienne lampiony

Tutaj w ruch akurat poszły słoiki. Tym co robią przetwory raczej nie zalegają ale czas na nie kiedyś się kończy a to co nie znalazło zastosowania można wykorzystać na taki właśnie lampion :)

Te zrobiłam z koronką. Pięknie wygląda w nich światło świec, chociaż muszę kupić większe niż zwykłe podgrzewacze.


A ten lampion powstał z patyczków pozbieranych w lesie.
 Zwięszka serduszko - z kory brzozowej. Wszystko to wpadło mi w ręce w tamtym tygodniu na grzybach :) Tak na marginesie  - patyków wtedy nazbierałam a grzyba ani jednego ;))

Tutaj lampion marcinkowy. Jak widać średnio trwały :)



 Musze jeszcze wspomnieć o tej sowie. Sowy uwielbiam pod każdą postacią a tą już szczególnie. Przytargał mi ją M. za co go uwielbiam :)


 Wczoraj późnym wieczorem musiałam znaleźć  pojemnik na nowe zabawki Zosi. 
Wzięłam wiklinowy koszyk i przyozdobiłam go ścinkiem, który pozostał mi z koca. który z kolei wykorzystałam wcześniej na wianki. Szybko, bez szycia i tak już zostało . 

A dziś od rana trwa zabawa w robienie herbatki misiowi i mamie :)



 


Miłego tygodnia :)

środa, 10 października 2012

Pościel dla lalek

O różanych motywach ciąg dalszy - tym razem jako w pościelowej odsłonie.
Zosia ostatnio dostała wiklinowe łóżeczko od babci ( która pewnie czyta, co synowa tu wypisuje :) - Babcię pozdrawiamy :)
Zabrałam się dziś rano za pościel dla lalek albo innych misio-zwierzaków wylegujących się w nowym łóżku.
Róże i koronki miały grać główną rolę, jako że chciałam aby ten komplet pościeli był nieco w stylu retro.


A tą poduszkę okrągłą, która wygląda zza łóżeczka złowiłam w lumpeksie :)
Dużo ciekawych rzeczy można tam znaleźć - gdyby nie lupki to byłabym raczej uboga w tkaniny. Zostaje tylko IKEA jako jedyny tkaninowy ratunek ale ona nie zawsze jest po drodze.


 Te piękne dalie dostałyśmy dziś z Zosią od Pani, która mieszka tuż przy polanie i lesie, gdzie zazwyczaj robię zdjęcia. Byłyśmy dziś uzupełnić miodowe zapasy- w jej ogrodzie stoi kilkanaście kolorowych uli :) Mamy po raz pierwszy miód rzepakowy. Najłagodniejszy z miodów i najszybciej krystalizujący się. Po zbiorze jest prawie przezroczysty a po krystalizacji robi się słomkowy.
pyszny - Zośka co chwila krzyczy: Mama, móóóóóóóód! :)

Zosia załapała się jeszcze na maliny prosto z krzaka i zjadła chyba z pół kg :)

Jako, że Pani mieszka w środku pól i łąk ma codziennie oko ma wszystko co dzieje się wokół.

 Potwierdziła dziś moje domysły, że nasze sąsiedztwo odwiedza łoś :) Ostatnio sama widziałam ślady, które do złudzenia przypominały tropy łosia ale nie mogłam uwierzyć w to, że jakiś mógł tutaj zawędrować. A jednak łoś u nas się przechadza o obgryza gałązki.

 Dowiedziałam się też niestety, mamy również kłusownika - idiotę, który strzela do zwierząt i zostawia je pozwalając sama nie wiem ile konać gdzieś w zaroślach!
Ostatnio Pani z która rozmawiałam znalazła tuż za swoim ogrodzeniem maleńką - 3 miesięczną sarenkę postrzeloną śrutem. Nie pierwszą niestety w tym roku.
Płakała po niej kilka dni. Opowiedziała mi dziś, że pamięta tą sarenkę - gdy była jakiś czas temu na spacerze z psem ta mała chodziła za nimi krok w krok.
Nigdy nie zrozumiem o co chodzi z tym zabijaniem zwierząt. Jaką przyjemność daje strzelanie do dzikiego zwierzęcia?

Kiedyś już widziałam dziwnego człowieka, który stał na polanie  terenowym autem.
 Nie był to nikt z naszych sąsiadów ani też właściciel działki . Gdy mnie zobaczył zaraz odjechał.Zastanowiło mnie to bardzo ale do głowy mi nie przyszło, że ktoś tu strzela do zwierząt!

Podobno przyjeżdżał tu nie raz. Obie jesteśmy prawie przekonane, ze to właśnie ten młody (!) człowiek strzela dla zabawy (?) do małych saren i cholera wie czego jeszcze.

Sąsiadka spisała już numer rejestracyjny jego auta. Nie pozostaje nic innego jak zgłosić ten fakt na policje.



 Aby zmienić temat i nie kończyć tak na smutno dzisiaj chcę podzielić się z Wami przepisem na mój dzisiejszy obiad - zupę krem z pomidorów.


Zupa krem z pomidorów


,

Składniki:

  • ok. litr bulionu mięsno warzywnego ( ja nigdy nie odmierzam - gotuję na oko :))
  • 2 czerwone cebule
  • 6-7 dojrzałych pomidorów
  • 3-4 ząbki czosnku
  • pieprz, sól, brązowy cukier do smaku
  • oliwa albo łyżka masła
  • mozarella
  • natka pietruszki
Na oliwie smażymy cebule pokrojoną w kostkę, dodajemy sparzone i obrane ze skórki pomidory, czosnek przeciśnięty przez praskę. Dodajemy to do garnka z bulionem i gotujemy razem ok. 30 minut. Doprawiamy do smaku i podajemy z mozarellą i pietruszką. Można zaszaleć i zrobić grzanki :)

Ja uwielbiam tą zupę!


Dobranoc :)



poniedziałek, 8 października 2012

Ogród różany

Podziękowanie
Dziękuję Ci że nie jest wszystko tylko białe albo czarne
za to że są krowy łaciate
bladożółta psia trawka
kijanki od spodu oliwkowozielone
dzięcioły pstre z czerwoną plamą pod ogonem
pstrągi szaroniebieskie
brunatno fioletowa wilcza jagoda
złoto co się godzi z każdym kolorem i nie przyjmuje cienia
policzki piegowate
dzioby nie tylko krótkie albo długie
przecież gile mają grube a dudki krzywe
za to że niestałość spełnia swe zadanie
i ci co tak kochają że bronią błędów
tylko my chcemy być wciąż albo-albo
i jesteśmy na złość stale w kratkę 

ks. J.Twardowski



Chciałam dziś po cichu pokazać tylko nowy wianek z motywem różanym. 
Do kompletu zawieszka - serce obszyte koronką. Dorobiłam się nawet własnej metki, którą mało tutaj widać ale jest.






Obserwatorzy