sobota, 22 czerwca 2013

Powrót do rzeczywistości

Wystarczy tydzień nieobecności w domu a wydaje się jakby wokół  wyrosła dżungla chwastów.
Przechodzące burze i wiatry sprawiły, że część kwiatów podupadła co nieco na zdrowiu i urodzie.
Trawa urosła wyjątkowo bujnie. Nawet nasza kosiarka postanowiła się poddać i przez cały dzień nie chciała robić ;) Następnego ranka jednak silnik cudownie naprawił się sam :)

Pracy wokół jest mnóstwo i wiadomo - w zasadzie nigdy się ona nie kończy.

Nie mogłam odmówić sobie jednak małego spaceru z paparatem w wiadomym kierunku :)
I chociaż komarza plaga była przeokrutna a męcząca mnie alergia ( zwłaszcza wśród traw sięgających po pas) doprowadzała do łez to spotkanie pod bagnem wynagrodziło mi wszystko.

Na skoszonej łące na skraju bagna swój czas spędzała lisia rodzina. Samiec polował w pewnym oddaleniu od reszty a samica pilnowała 2 młodych.
Byłoby wręcz idealnie, gdym mogła podejść trochę bliżej.  Dzieliła mnie od lisiej rodziny jednak spora odległość a i ustawienie było wyjątkowo niefortunne, bo prosto pod światło. Zdjęcia wyszły mocno średnie ale satysfakcja z tego w zasadzie pierwszego mojego spotkania z małymi liskami ogromna.




Młode lisy są bardzo czujne i uważnie obserwują zachowanie matki. Gdy tylko samica usłyszała jakiś szelest ( oczywiście mój, bo wyjątkowo trudno jest opędzać się od komarów pozostając jednocześnie w pozornym bezruchu (!)) zastygała nadstawiając uszu. Młode liski od razu wyłapywały postawę matki w sekundę kryły się w najbliższych zaroślach. Wychodziły z nich dopiero gdy lisica przestawała uważnie obserwować otoczenie.
Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się spotka lisią rodzinę, może nawet dzisiaj  o ile żadna burza nie zatrzyma mnie w domu wieczorem.

Moje lisie obserwacje przerwała jakaś kobieta, która pojawiła się na horyzoncie. Zdziwiła mnie mocno swoja obecnością, bo nie przywykłam do gości w mojej samotni ;)
Starsza kobieta udała się w stronę bagna, pojęcia nie mam po co...




W drodze powrotnej spotkałam jeszcze dzierzbę gąsiorka.  Ciekawy ptak z czarną opaską na oczach - przypomina Zorro. Poza tym ma w zwyczaju nabijać swoje ofiary na gałęzie.




Ci, którzy śledzą mnie na Fb wiedzieli już pewnie vintage'owanie  płotu i starej ławeczki :)
Donoszę, więc że ławeczka się maluje :) razem z ławeczką nowy look ma też płot.
I chociaż oboje już dawno mieli mocno vintageowy wygląd to bardzo kusiło mnie dodanie odrobiny rozbielonego błękitu. Farbę nakładałam metodą suchego pędzla.Niestety przed wyjazdem skończyła mi się farba i nie dałam rady pomalować całości. myślę , że w przyszłym tygodniu będą już gotowe












A jutrzejsze popołudnie spędzę na Warsztatach Midsommar z miniDeko w Scandinavian Living :) Wejściówkę wygrałam w konkursie Werandy Country :)

Warsztaty poprowadzi  projektantka i stylistka Anna Olga Chmielewska.

Wspólnie upleciemy wianki z siedmiu ziół, które według skandynawskich
wierzeń mają niezwykłą moc,zaprojektujemy i wykonamy torby, do których zdobienia inspiracją
będą motywy graficzne wykreowane przez fińską markę marimekko.

Mam nadzieję, że uda mi się pokazać Wam relację zdjęciową z tego wydarzenia.











Na koniec przemycam 2 wakacyjne zdjęcia i donoszę, że kury zaczęły się nieść! I to jak :) Dziesięć kur i 5 jajek dziennie. Raczej nie podołamy takiej ilości, więc jak ktoś ma ochotę to zapraszam  po świeże jajka od codziennie przytulanych kur :)


  

wtorek, 4 czerwca 2013

Polne bukiety


Mam tą przypadłość, że od wiosny do jesieni zbieram wszelkie możliwe  habazie a potem upycham je w przeróżnych naczyniach w domu. Uwielbiam polne bukiety! Proste i bezpretensjonalne. Często też delikatne i ulotne.
Potrafią posypać się już drugiego dnia.
Na wszystko są oczywiście  sposoby. Na przedłużenie żywota przydrożnych kwiatów też.

  • przede wszystkim zbierajcie kwiaty rano, kiedy są jeszcze porządnie opite rosą
  • oberwijcie od razu dolne listki - wszelkie uszkodzenia są siedliskiem bakterii a te powodują, że woda w wazonie brzydko pachnie
  • sprawa bardzo ważna - podcięcie łodyg przed samym włożeniem do naczynia. Na ukos- aby powierzchnia "pijąca ;) " była jak największa. Ważne, żeby robić to ostrym narzędziem i nie miażdżyc łodyg.
  • można też dosypać specjalny proszek do naczynia z wodą ( do kupienia w kwiaciarniach).
    Jest też opcja z tabletką aspiryny lub miedzianą monetą.
  • pamiętajcie o częstej zmianie wody, aby nie stała mętna.
  • rośliny o zdrewniałych pędach zanurzamy w wodzie głębiej a o miękkich, które łatwo gniją płytko
  • kwiatom skracamy łodygi
  • ważne jest też miejsce, gdzie bukiet stoi - latem bezpośrednie promienie słońca nie są wskazane a zimą kaloryfer

                                                   Od Ani dostałam wyróżnienie :)
Ania tworzy wyjątkową biżuterię. Misterne i dopracowane piękne wzory i cudne kolory. Zerknijcie same!
Poza tym  uwielbia dudki ( tak jak ja) z ta małą różnicą, że Ona ma ich zdjęcia a ja nie :P

Zapraszam z tego miejsca na CANDY u Ani.  Do wygrania to cudo:)








Chabry, jaskry, maki, rumiany....





O, są i kociaki ;)




Wygrzebujemy też mnóstwo strychowych szpargałów ostatnio z Zosią. Teraz na tapecie jest stara ławka. Póki co oczyszczona i przetarta papierem ściernym czeka na delikatne malowanie :)



Malowana skrzynia z hortensjami i bluszczykami dzielnie stoi już od jakiegoś czasu i świetnie sobie radzi nawet przy tej kapryśniej pogodzie.
e

Aura od jakiegoś czasu faktycznie zmienna i gwałtowna, czasami nawet niebezpieczna.
Dziś u nas w kilka sekund rozszalała się burza a raczej oberwanie chmury z mega silnym wiatrem.
Zdążyłyśmy z Zosią ledwie pozbierać kociaki i schować je przed deszczem ale same wracałyśmy już w strugach deszczu do domu. A gdy wychodziłyśmy ogarnąć towarzystwo ledwie kropiło...
Przez 3 minuty zmoczyło nas kompletnie a w domu zastałyśmy już brak prądu :)
Typowy obrazek wiosenno - burzowo-letniego czasu na wiosce :)

Ile rzeczy można zrobić, gdy do wieczora nie ma elektryczności!! :) I nagle jest czas i ochota :)
                     Cudowne uwolnienie od wszelkich czasopożeraczy na prąd :)

Deszcz lubie też za soczystą zieleń, którą daje roślinom. W słońcu i upale wszystkie kolory robią się jakieś wyblakłe...

Kalina koralowa o dziwo jeszcze nie straciła kwiatów. Chociaż deszcz i wiatr jej nie oszczędza.


Różaneczniki powoli tracą kwiaty. 
W tym roku pięknie kwitną ....

Ruszyły w końcu pelargonie, bo ostatnio jakieś takie marne były.

                                                                       Róże
                                                      Już kwitną i pachną obłędnie :)


Sójka kręcie się po ogrodzie, przesiaduje na bramie, szpera w trawie, kręci się przy świerkach.




                                   Mała zagadka. Co to takiego? Na pewno wiecie:)




Są i łubiny. Zdecydowany must have rustykalnego ogródka :)






                        Na koniec powiem Wam tak - moje leniwe kury wcale się nie niosą!
Łażą, grzebią, fruwają (!) nawet po podwórku.... i nic.
Tak, zauważyłam, że mają w zwyczaju zamiast biegać - podlatywać z miejsca na miejsce...:)

W oboro-kurniku wytworzyła się też hierarchia spania: jaśnie hrabia kogut śpi z czerwoną kurą na grzędzie, Baronówna śpi na drabinie prowadzącej na grzędę ( czai się chyba), plebs śpi na kupie 
( jedna na drugiej - dosłownie) w lewym rogu kurnika a jedna czerwona kura streczy na okienku, chyba na czatach.
I tak codziennie :)



Pozdrawiam jak widać pożarta już przez elektryczność :)

Obserwatorzy