środa, 28 maja 2014

Białej metamorfozy ciąg dalszy :)



 I jestem już z porcją fotek z naszego salonu :)

Tak się cieszę, że już po i udało nam się wynurzyć głowy z tego bałaganu!

Ostatnio pokazałam małą migawkę z cyklu przed i po TUTAJ.
Dziś mam więcej zdjęć :)

Mały update w tym miejscu :)
Zapomniałam wrzucić fotki before & after :)
Poszperałam i znalazłam bardzo podobne ujęcia robione kiedyś i teraz.
A więc dla porównania:



Na początek powiem jak doszło do tego, że zdecydowałam się na to całe zamieszanie:)
Pytałyście o to i wiem, że niektórym z Was ciężko podjąć decyzję, że już! teraz! natychmiast!

U mnie powód był bardzo prozaiczny - pewnego dnia chciałam schować nową, upraną pościel.
Złożyć, schować i jeszcze wygładzić :) Niestety nie mieściła się nigdzie, nigdzie nie chciała się nawet upchać. Wściekłam się w końcu, wcisnęłam ją jakoś nogą i stwierdziłam, że albo kupimy sobie odpowiednie  do przechowywania meble albo wyrzucę te wszystkie graty i wszystkie szmaty za chwileczkę przez okno.

I tak właśnie narodziła się decyzja, że odświeżymy odrobinę nasze wnętrza :)




Zależało nam na kilku podstawowych rzeczach :


  • meble, w których będzie można swobodnie schować i ułożyć wszystkie nasze rzeczy,
  • zmianie kolorów ścian ( tu miałam już od dawna jasno niebieską/ mglisto szarą koncepcję)
  • zmiana kanapy na absolutnie wygodną, taką na której można się wylegiwać bez 10 poduszek i bólu szyi/ pleców/ tyłka :)
  • i zasada nr 1 - ma być jasno i w miarę przestrzennie :)






I tak właśnie nasz salon z dość ciemnego pokoju pomalowanego na 2 kolory :) stał się taki jak właśnie chcieliśmy : jasny, wygodny, poukładany :)

Wymieniliśmy poprzednie meble na kilka białych witrynek i komódek.
Pojawił się też upragniony przez P. stół :)

Udało nam się nawet tamte meble sprzedać drogą internetową  :) cieszę się wiec, że nie leżą bezużytecznie w garażu a mogły się komuś przydać.
O i to kolejny argument dla tych, które się wahają, który  przemawia z takimi metamorfozami :) Pozwala to trochę zaoszczędzić ... i miejsca i przede wszystkim pieniędzy :)




I jeszcze jedna bardzo ważna  rzecz - regał na książki - rzecz u nas obowiązkowa :)
Wszystko pod ręką i w jednym miejscu :)













3



A z rzeczy codziennych...mieliśmy zabrać dziś naszą Zosię do Zoo ale aura za oknem powiedziała nam stanowcze nie.
Szkoda, bo jesteśmy akurat w domu całą rodziną i mieliśmy sporo planów na bliskie i trochę dalsze wyprawy.
Może jeszcze się uda do końca tygodnia :)



Aaaaaa i jeszcze koniecznie muszę przedstawić 
Wam nowych mieszkańców naszego podwórka a właściwie to kurnika:)

I to nie kupione a jak najbardziej wysiedziane przez naszą kurę :))))






Następnym razem pokażę naszą ukochaną nową sypialnię. Nową, bo w zupełnie innym pokoju :)
A tymczasem uciekam z nadzieją na przepędzenie tych deszczowych chmur !

Pozdrowienia :)

niedziela, 18 maja 2014

Co w maju piszczy






  I wyszło szydło z worka :)
Remont, malowanie, urządzanie, bielusieńkie meble tak jak zawsze chciałam, dekorowanie - wszystko to uwielbiam ! :)
Ale dopiero gdy po kilku tygodniach wyrwałam się na leśno-łąkowy spacer poczułam, że absolutnie jetem w swoim żywiole :)
Całe to domowe zamieszanie i lekkie już zmęczenie wyciszyło się w jednym momencie :)
Wybrałam się popołudniem, po całym dniu pogody w kratkę ( raz słońce a za chwilę ulewa).
Wypogodziło się nagle, z nieba zniknęły chmury - uznałam, że wszystko inne może poczekać - ja biorę aparat i uciekam w las :)



A w lesie spotkałam dzięcioły. Parę z młodymi w dziupli :) Dziuplę zrobiły sobie w drzewie rosnącym przy samej drodze.W przeciwieństwie do malutkich szpaków młode dzięcioły są kompletnie nieostrożne - drą się w gnieździe bez ustanku! Są więc łatwym łupem dla drapieżników niestety.
Rodzice bardzo się denerwowali gdy przystanęłam niedaleko więc szybko dałam im spokój :)




Chociaż pewnie je jeszcze odwiedzę, bo tak czy inaczej drogą obok dzięciołowej dziupli zawszę chodzę na moje leśne spacery.


Jeszcze kilka migawek ze spaceru a na nich śpiewający kos,  kwitnący głóg, pola na które zawsze chodzę i przechadzające się bociany.











Słonecznej reszty niedzieli dla wszystkich :)





poniedziałek, 12 maja 2014

Malutka migawka before & after

Wpadłam na moment  (ostatnio ciągle tak pisze..) podzielić się z Wami małym fragmentem naszej pracy :)
Melduję, że powoli mam już dość, zwłaszcza, że jestem na etapie tzw. Ogarniania Wszystkiego, co w praktyce oznacza przeglądanie dziesiątek rzeczy i decydowanie co nimi  zrobić.





Udało mi się jednak doprowadzić prawie do końca jeden pokój i właśnie jego fragment chciałam bardzo Wam pokazać :)))))












Tak wyglądał nasz duży pokój, szumnie zwany salonem PRZED. Ciężko, smutno i ciemno.
Ale robione to wszystko było jeszcze przed ślubem, czyli parę ładnych lat temu, więc sobie wybaczam. Z biegiem czasu dużo się zmienia :) Gust, spojrzenie na wnętrze, ulubione kolory.
Ale to dobrze, bo jest do czego dążyć a potem z czego się cieszyć :)


a tak jest teraz :) Tak jak chciałam - jasno, lekko i przytulnie :)







 Więcej opowiem co i jak zostało zrobione następnym razem. Pokaże oczywiście resztę salonu. Mam w zanadrzu jeszcze sypialnię i Zosiowy pokój. A teraz właśnie sypialnia rozpaczliwie mnie wzywa, bo jest tam jeszcze sporo do ogarnięcia.
Dziękuję też na wszystkie wiadomości i  wpisy pod poprzednim postem :) bardzo bym chciała na każdy odpowiedzieć i wszystkich odwiedzić. Ten czas przy remoncie jednak tak leci... bywało, że
kładliśmy się o 2 w nocy spać..

Uściski :)







piątek, 2 maja 2014

Majowy zapach

Dzień dobry wszystkim :)
Przede wszystkim dziękuję Wam za piękne  życzenia świąteczne. Za pamięć i każdy ślad zostawiony tutaj wszystkim i każdemu z osobna :)

Choćbym na uszach stanęła to nie dam rady Was wszystkich odwiedzić, choć ochotę mam ogromną.

U nas remont w rozkwicie :))) Do tego Zosia złapała jakiegoś brzuszkowego wirusa. Kto przeszedł ten wyobraża sobie jak to może wyglądać podczas remontu. Ale dajemy radę, już jest coraz lepiej.
A w domu mamy istne koczowisko choć już widać światełko w tunelu.
Zosia zostanie z babcią a my dziś właśnie wybieramy się po meble. Nie mogę już się doczekać urządzania....a nawet sprzątania.






W kilku malutkich chwilach wytchnienia udało mi się zatrzymać w kadrze naszą ukwieconą okolicę.
A wszystko kwitnie jak szalone i to sporo wcześniej niż zazwyczaj.




Kupiłam ostatnio piękne, naturalne kwietniki do których posadziłam różowe pelargonie



Tulipany tez już ozdabiają rabatki choć któregoś roku doczekałam się ich dopiero jakoś po 15 maja. Pamiętam, bo tak chciałam, żeby zdążyły zakwitnąć na Zosiowe imieniny.  Tamtej wiosny miały jednak inne plany :)





Listki orzecha wychylają się na tle prymulkowego kobierca.
 



Kasztanowiec zakwitł przed maturami :)
Swoja drogą to drzewo nie przestaje mnie zachwycać...


Zapach, zapach....ZAPACH :)))))
tędy wiedzie ścieżka od naszego domu do lasku i rozlewiska. Zapach tutaj jest nie do opisania.... :)



A za domem....
szwędają się bażanty,


konie,



a łyski wodzą już swoje kaczęta, na co uwielbia się wpatrywać Zosia :)







Cieszę się, że udało mi się tutaj wpaść choć na chwilkę:)
Zaraz zabieram się za bielenie naszych sypialnianych dech.


Obserwatorzy