W przerwach latania ze ścierą ( czego mam już serdecznie dosyć ) przygotowuję ozdoby i dekoracje świąteczne. Chociaż chyba nie nazwałabym ich tak do końca świątecznymi raczej zimowymi. Tak, to są dekoracje zimowe :)
Chociaż kilka typowo świątecznych akcentów na pewno się znalazło.
Wykorzystałam przede wszystkim naturalne materiały - szyszki, mech, wiklinę...no dobra - znalazł się też sztuczny śnieg ;)
Powstał tradycyjnie wianek. I powiem Wam, że stanowczo odradzam zabawę z szyszkami w posprzątanej już kuchni :))) Lepiej zająć się tą zabawą PRZED porządkami :) Ale trudno, po całym tygodniu latania na miotle to ponowne odkurzanie i mycie podłóg dla mnie pikuś.
Tutaj wiklinę spryskałam magicznym urządzenie ze sztucznym śniegiem. Tylko trzeba liczyć się z tym, że to ustrojstwo nie jest zbyt trwałe.
Nakomodowa "wystawka" :)
Jest sarenka, którą dostałam od Gosi, są i gałązki sosny. Szczerze mówiąc to miałam nadzieję, że będzie pachniało lasem jak nie w domu to chociaż w pokoju. Ale to chyba za mały kaliber :) Póki co ratuje się olejkiem zapachowym z sosny :)
Jest i wianek z mchu z materiałowym serduszkiem i szyszkami.
Szyszki w obu wiankach potraktowałam niebieską i białą farbką.
Szyszki w obu wiankach potraktowałam niebieską i białą farbką.
O, mówiłam, że znajdzie się coś świątecznego i czerwonego!
Na koniec przedstawiam Wam pasibrzucha-akrobatę :)
Uciekam już uzupełniać mój nowy nabytek - zeszyt do Zośkowych powiedzonek. Nabyłam takie coś i mam mocne postanowienie spisywać wszelkie mądrości mojej córki, bo z dnia na dzień robi się tego coraz więcej. Szkoda, żeby te wszystkie perełki uleciały z pamięci.
Np. takie wymądrzanie się z początku grudnia:- Zośka, nie właź na odkurzacz bo spadniesz i się potłuczesz...
Zosia na to:
- Mamo, idź mieszać zupę.......
7, 50 ?????? Zatrzymałam się na 3 zł :)
Już mnie strach obleciał na myśl o posłaniu panienki do szkoły :))