Ponoć zapowiada się gorący weekend. Czy piękny to trudno powiedzieć, bo muszę się przyznać - ja gorąca nie lubię :)
( przypomnijcie mi to w środku burej zimy ;) ) Ale na pewno lubię poranki i wieczory na balkonie.Tak, tak - wieczory też bo mam w skrzynkach komarzyce i muszę przyznać, że dają sobie radę z krwiopijcami )
( przypomnijcie mi to w środku burej zimy ;) ) Ale na pewno lubię poranki i wieczory na balkonie.Tak, tak - wieczory też bo mam w skrzynkach komarzyce i muszę przyznać, że dają sobie radę z krwiopijcami )
W wolnej chwili stos książek i gazet, herbata no i Zośkowy kącik, żeby dziecię mieć na oku.
Wieczorem wino, zapach maciejki i floksów.....i czas dla nas :)
Wieczorem wino, zapach maciejki i floksów.....i czas dla nas :)
Koniecznie chciałam Wam pokazać mój nabytek z Kołobrzegu :) Znalazłam go w kawiarence przy starówce. W sumie nie pamiętam dlaczego tam weszłam, bo za kawą nie przepadam....ale coś mnie musiało przyciągnąć. Okazało się, że są tam też herbaty i piękne gadżety. Pogadałam z przemiłą właścicielką (chyba) o lisach ( to pewno :))
Dobra, spróbuje odnaleźć adres, bo nazwy nie pamiętam :)
I mam !
Miejsce nazywa się Five o'clock i ma nawet swoją witrynę w necie. I można kupić też kubeczki, choć zwierzakowej kolekcji w sprzedaży netowej jednak widzę.
Miałam dylemat....bo były sikorki, szczygły, genialny jeż, zając......ale wzięłam lisa, jako, ze ostatnio lisy zakradają się w wioskowe życie.
Wzięłam też kubek z kurami - dla Teścia na pamiątkę opieki nad naszym kurzym dobytkiem :)
Ciekawa jestem Gosiu , czy znasz to miejsce :)
I mam !
Miejsce nazywa się Five o'clock i ma nawet swoją witrynę w necie. I można kupić też kubeczki, choć zwierzakowej kolekcji w sprzedaży netowej jednak widzę.
Miałam dylemat....bo były sikorki, szczygły, genialny jeż, zając......ale wzięłam lisa, jako, ze ostatnio lisy zakradają się w wioskowe życie.
Wzięłam też kubek z kurami - dla Teścia na pamiątkę opieki nad naszym kurzym dobytkiem :)
Ciekawa jestem Gosiu , czy znasz to miejsce :)
Bez wianka u mnie ani rusz :) Nawet na starym, balkonowym oknie.
I Zosiowa część balkonu jeszcze raz :)
Musze przyznać, że kwiaty w tym roku marne, bo dokuczały im najpierw deszcze i gwałtowne burze, potem upały i moja nieobecność. Co prawda zawsze ktoś w domu był ale wiadomo to nie to samo :)
A na werbeny i pelargonie rosnące na okienkach, na podwórku pod dachem.....załatwiają się małe jaskółki. Popaliły mi kwiaty! Tak się pięknie zapowiadały a teraz wyglądają jak siedem nieszczęść. Doprowadza mnie to do szału ( tak, wkurzają mnie moje jaskółki) ale co robić...
Już niedługo ostatni chyba lęg wyleci z gniazd i będzie spokój :)
A na werbeny i pelargonie rosnące na okienkach, na podwórku pod dachem.....załatwiają się małe jaskółki. Popaliły mi kwiaty! Tak się pięknie zapowiadały a teraz wyglądają jak siedem nieszczęść. Doprowadza mnie to do szału ( tak, wkurzają mnie moje jaskółki) ale co robić...
Już niedługo ostatni chyba lęg wyleci z gniazd i będzie spokój :)
Na koniec mam dziś prośbę....
Pamiętajcie proszę w czasie tych upałów, które mają wkrótce nadejść o ptakach.
One też potrzebują wody.Dajcie też wodę nie tylko ptakom - psy, koty, kury też :) Wszystkim się pić.
A w niedzielę rano jedziemy na targ kurzy :) mam nadzieję zrobić trochę fotek....choć nieco obawiam się min handlarzy, gdy zobaczą babę z aparatem wśród kur, kogutów, gołębi, królików i paszy wszelakiej :)
A tymczasem udanego weekendu :)
A tymczasem udanego weekendu :)