Piękny, złoty wschód słońca obudził dziś ten mroźny poranek.
Mnie jak wiadomo nie musiał budzić - zrobiła to już wcześniej Zofia.
Jeszcze ciemno, choć już skrzy się coś nad horyzontem, na termometrze - 22,3 stopnia, Zosiek pije swoje mleko, futrzane stwory grzeją ogony gdzieś przy piecu....Nie nastroiło M. to w żadnym wypadku do wyjścia z domu...raczej do zakopania się z powrotem pod kołdrą :)
Szkoda mi się zrobiło chłopiny - dostał więc na pocieszenie i zachętę gorące kakao z kilkoma kostkami gorzkiej czekolady :)
A ja po nakarmieniu wszelkiej zwierzyny futrzastej oraz skrzydlatej pstrykęłam kilka fotek wędrującego coraz wyżej słońca.
W międzyczasie do naszego domu przyszedł jeleń. On też ma swój portret o poranku :)
W planach są poduszki do kompletu dla jelenia :)
Pozdrawiam :)