poniedziałek, 26 listopada 2012

Placuszki owsiane na śniadanie


 Muszę podzielić się z Wami moim nowym przepisem :) Tak, tak - moim własnym, osobistym - wymyślonym spontanicznie podczas robienia naleśników dla Zośki.

Placuszki są owsiane ale nie tylko - prościej byłoby powiedzieć czego w nich nie ma.

Zaczęłam od ciasta naleśnikowego, czyli:

2 jajka, szklanka maki ( razowej), szklanka mleka i pół szklanki wody.
 Przyszło mi jednak do głowy, żeby coś dorzucić i tak do ciasta poleciały  płatki owsiane (ok. szklanka), tarte jabłka ( 3-4), marchewki (2), płatki migdałów no i jeszcze trochę mąki, zeby wyszły z tego placuszki a nie naleśniki.

Nie pytajcie  o dokładne proporcje, bo jak większość rzeczy w kuchni robiłam je na oko ;)
Dodałam kropelkę aromatu migdałowego i w zasadzie to wszystko :)

Ciekawa byłam co z mojego eksperymentu wyjdzie i muszę stwierdzić bardzo skromnie, że wyszły świetne :)




 Nie pytajcie nawet co On ma na głowie i brodzie.... :)




 Dziś od rana piękne słońce wstaje wśród mgieł unoszacych się nad wioskowymi polami. 
Niedługo pewnie wyskoczymy z Zośką na jakieś zdjęcia.
A i obiektów do fotografowania, głównie ptasich jakoś ostatnio zatrzęsienie. 
Na świerkach przed domem pojawiły się mysikróliki, sikory sosnówki oraz pełzacz chyba ogrodowy. Trudno odróżnić ogrodowego od leśnego po wyglądzie...

    Mysikrólik

    Sosnówka

    Pełzacz ( musicie przyznać, że kamuflaż ma profesjonalny :) )


Bardzo dużo w okolicy także dzięciołów, w tym także zielonych. Jeden notorycznie śmiga  w okolicy domu i nie muszę go nawet widzieć, żeby wiedzieć, że właśnie nadciągnął :) Zawsze tak specyficznie się wydziera, że nie sposób go nie usłyszeć :)

Zastałam go właśnie na takim spacerze, co jest dla niego jak najbardziej naturalne, bo w przeciwieństwie do innych dzięciołów dużo czasu spędza żerując właśnie na ziemi.





:)













niedziela, 18 listopada 2012

W odcieniach świątecznej czerwieni...

...ale nie świątecznie! 
Na czerwień nastroił mnie ten wczesny śnieg, który nawiedził nas kilka tygodni temu.
Powstało więc kilka akcentów w tym kolorze.
Ale  w tym roku marzy mi się odejście od klasycznych zestawień kolorystycznych kojarzących się ze świętami Bożego Narodzenia.
Ma być po prostu zimowo - czyli zimno, śnieżnie, biało, miękko i puszycie.
Dużo ptaszków na nagich gałązkach albo przekomarzających się przy karmnikach.
Na razie taki mniej więcej klimat przychodzi mi do głowy - czyli chłodne błękity, biel, srebro i jak zwykle dużo zwierzyny leśnej :)


Pochłonęły mnie drugie urodziny Zosi, nowa książka i przemyślenia projektowo-ogrodowe, bo chciałabym powoli wrócić do projektowania czyli jakby nie patrzył mojego zawodu :)

Myślę, że niedługo coraz częściej gościć będą na moim blogu porady ogrodowo- roślinowe :) Mam nadzieję, ze Wam się ten pomysł spodoba!



Kończąc przedstawiam Wam kilka migawek z mojego czerwonego porywu serca :)
Ostatnio nie miałam jakoś głowy do tworzenia czegokolwiek za to mam już głowę pełna pomysłów :)




To jeden z moich ulubionych wianków jakie do tej pory zrobiłam :)


A to piękne sarenkowe zwierzę dostałam od Gosi z bloga skorupamarzen
Sarenka od razu stała się ulubiona towarzyszką zabaw Zosi :)) 

Gosiu, dziękujemy jeszcze raz :)


A Zosia prócz sarenki ma też nowe łózko. 
Przecież to już duuuuuzia psotnica, więc "dorosłe" łóżko musiało pojawić się wraz z urodzinami.
Nowe łóżko jest teraz ulubionym miejscem do spania no i do zabaw np. w kąpanie miśków i usypianie miśków. A no i notoryczne aplikowanie im wszelkiego rodzaju wymyślonych syropków :)



Nie byłabym sobą jakbym nie pokazała też zwierzyny w kolorze czerwieni i bieli :)







Może wraz z nowym tygodniem pojawi się trochę słońca...Tego sobie  i Wam życzę :)






Obserwatorzy