Ciśnienie rekordowo niskie, oczy podtrzymuję zapałkami, ręce jakieś drewniane, o 21 jestem już nieżywa, idą święta - śniegu nie ma, sanki jak stały tak stoją w kącie.....jednym słowem bida z nędzą przez wieś pędzą :)
Korzystając jednak z niskiego ciśnienia przy którym Zośka śpi i śpi ( jak to w domu mówimy "o, usło susło! :) ) skończyłam ptasi domek.
Domek czeka teraz na domalowanie jakiejś gałęzi i leśnych przyjaciół co by zebrać się przy Zośkowym wyrku i ją zabawiać.
Wyszłyśmy na spacer z postanowieniem, że wrócimy najwcześniej za 2 godziny.....niestety przeczłapałam z wózkiem godzinę i nie dało rady dłużej mimo pięknego słońca. Stwierdzam, że jestem flakiem prze to ciśnienie. Ale, że nie ma tego złego....to na koniec spaceru spotkałam tego gościa:
Nie jest to może Puchacz, w pniu też nie siedzi. Ale za to jest myszołów i siedzi na gałęzi. Siedzi i się gapi :) Spotykam go już nie pierwszy raz w tym miejscu ale pierwszy raz raczył przysiąść i się pogapić. Świetnie! Szkoda tylko, że dosyć daleko od aparatu, bo zdjęcie kiepskiej jakości. Ale jest!
Żeby mu się nie nudziło przy tym gapieniu podrzucam sowę choinkową ( nowy gatunek) oraz kolegę bliżej nieokreślonego gatunku.
Ja się na koniec pytam gdzie się w tym roku podziały gile!? Może ktoś z was już widział? Proszę się śmiało pochwalić :)
Ptasi domek super.
OdpowiedzUsuńśliczny domek
OdpowiedzUsuńHahahahaha "o, usło susło! Super powiedzonko, wprowadzę w domu hahahaha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Tobie i Zośce dobrego Roku!!!