poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Wielkie poruszenie

Wczoraj o 5 rano budzi mnie Zosia. Siadam zaspana na łóżku spoglądam przez okno. 
Na polu po drugiej stronie drogi pomyka lisek. Podchodzę do okna i śledzę go wzrokiem jeszcze przez kilka minut. Biega, tak śmiesznie  i charakterystycznie przepierając łapami, szuka czegoś do upolowania ale pod zalegającym jeszcze śniegiem nie jest to takie łatwe.
Podskakuje, zawraca, drobi tymi łapinkami...w końcu znika w lesie
No i już wiem, że dzień będzie udany :)

I faktycznie. Dzień wstał piękny, słoneczny od samego początku. Około południa wyszliśmy z Zosią na podwórko, żeby nacieszyć oczy widokiem topniejącego śniegu a uszy dźwiękiem wody spływającej rynnami niczym rwącym potokiem.
Potem obowiązkowo trzeba było zaliczyć spacer szlakiem najgłębszych kałuż :)
Piękne słońce sprawiło, że żurawie dały o sobie znać i po całej wsi niósł się ich klangor.
Nie miałam  w planach dłuższego spaceru ale po zobaczeniu przelatujących nad głową żurawi nie mogłam się powstrzymać :)
Zosia i tak już cała mokra od kałużowego spaceru wróciła z tatą do domu a ja w średnio nadających się na błoto butach i oczywiście aparatem na szyi poszłam podpatrywać czy pierwszy cieplejszy dzień obudził już las.
Po drodze spotkałam pierwsze kwitnące kwiaty :)



A w lesie i na łąkach wielkie wiosenne poruszenie :)
Najpierw przywitała mnie ta sama para żurawi, które perę minut wcześniej przeleciały nad naszymi głowami. Wróciły już na swoje stałe od lat miejsce - małe bagienko ukryte między podmokłą łąką a ścianą lasu.
Przechadzały się wzdłuż łąki, krzykiem oznajmiając swoją obecność. Jest w ich głosie coś elektryzującego i mistycznego.

Sfotografowałam je z dużej odległości ( ok. 200-300 m). Nie chciałam zakłócać ich spokoju. Ptaki i tak już są wystarczająco zmęczone przedłużającą się zimą.
Zresztą,  na polach zalega jeszcze dużo śniegu a buty zdążyły mi już dawno przemoknąć :)

Jeśli macie ochotę posłuchać to podrzucam film ( nie mój), gdzie można nacieszyć się ich głosem :)


 W zagajniku uwijało się mnóstwo ptaków. Pogwizdywały szpaki, stroszyły pióra, naśladowały różne głosy. Dzięcioły bębniły, ganiały się pomiędzy gałęziami. Spotkałam też kowalika. Majstrował zawzięcie coś przy dziupli wykutej przez dzięcioła. Te ptaki same nie wykuwają dziupli, lecz potrafią zmniejszać średnicę zbyt dużego otworu wejściowego oblepiając go gliną. Poza tym kowalik jest  jedynym naszym ptakiem, który chodzi po pniu i gałęziach głową w dół :)





Obserwowałam go  w skupieniu i nawet nie wiem kiedy na drodze pojawił się zając. Mignął mi tylko z tyłu głowy :) i po sekundzie nie było po nim śladu.


 Zostałabym w lesie dłużej ale przemoczone buty wygrały :)

Niemniej jednak mimo, że króciutki to był bardzo udany spacer.


A co w domu ?

W domu piekłam chleb, przygotowywałam sadzonki pelargonii, wysiewałam wiosnę i szyłam zasłonkę :)

Wygrałam też CANDY u OLI  :)
 Dotarła do mnie piękna filiżanka. Dziękuję :)


Dostałam też wyróżnienie  od Sylwi, za które serdecznie dziękuję i ściskam :)


Wracając do chleba. Pierwsza próba to była porażka :) nie wyszedł zakwas nie wyszedł i chleb. Nie poddałam się i zrobiłam nowy zakwas, z którego powstał potem całkiem udany zaczyn i powiedzmy, że średni chleb. To właśnie ten jest na zdjęciach :)

 A potem było już z górki :) Każdy chleb wychodzi coraz lepszy :)



 Rozmnażanie pelargonii jest bajecznie proste.
Dorodny wierzchołek pędu długości 10-15 cm ucinamy się żyletką bądź ostrym nożem tak, aby nie uszkodzić rośliny. Tniemy ok.1 cm pod oczkiem. Dolne liście sadzonki usuwamy by ograniczyć parowanie.
Zanurzamy w preparacie do ukorzeniania i wsadzamy do doniczki, tak aby koniec pędu nie dotykał dna. Pozostaje tylko postawić sadzonki w ciepłym i słonecznym miejscu i czekać :)

 Wysiałam też zioła, żeby było co podskubywać z parapetu :)


 Dziś pojawiły się też szpaki. Co prawda przyleciały już kilka tygodni temu, ale padający śnieg, zamiecie i wichury skutecznie przegoniły je z naszego obejścia. Martwiłam się, że może się nie pojawią ale są ! :)
Wygrzewają się, szperają w trawie, która wychyliła się spod śniegu i drą się pięknie :)
To zdjęcie właśnie sprzed kilku tygodni, kiedy szpaki smętnie koczowały na drzewach szukając swojego miejsca.

A tutaj już w dzisiejszym słońcu

W przedświątecznym międzyczasie w kuchni pojawiła się zasłonka do szafki.

Podszkoliłam się ostatnio z pieczenia a na tapetę poszły tarty. Już nie mogę doczekać się sezony na maliny i tarty ze świeżymi malinami.


Może już zauważyliście, że zmieniłam nazwę bloga. Puchacz stał się Polnym Bukietem a to dlatego, że pod  taką nazwą będzie funkcjonowała moja strona związana jakby nie patrzył z moim zawodem - czyli aranżacją zieleni :)
Postanowiłam więc korzystać z jednej nazwy :)



Z pozdrowieniami szczególnie dla nowych obserwatorów :)

12 komentarzy:

  1. Ach, piękne te Twoje zdjęcia przyrody, takie wiosenne :)
    Ja też powinnam się już zabrać za przygotowywanie sadzonek pelargonii, bo rzeczywiście jest to bardzo prosty i tani sposób. A później fajnie oglądać efekty swojej pracy jak kwitną przed drzwiami.
    Gratuluję candy i wyróżnienia i zapraszam do mnie: domowezaciszekasi.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że kubek doszedł cały i Ci się podoba:-) Fajnie, że trafił do taki niezwykłego domu!Pięknie obserwujesz przyrodę, mogłabym patrzeć godzinami!
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki jeszcze raz. A zdjęcia kubeczka pojawi się na blogu oczywiście, bo za ładny jest żeby go nie pokazać :)

      Usuń
  3. Nawet nie wiesz jak bardzo zazdroszczę Ci tych widoków. Tyle zwierząt, drzew. Krajobrazy. Pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkasz w pięknym miejscu, możesz obcować bezpośrednio z dziką przyrodą. Jest to cudowne:)
    Wiele symptomów wiosny u Ciebie! I bardzo ładne zasłonki:) Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak leśny spacer! :) Super, że od najmłodszych lat krzewisz miłość do przyrody u córki :)

    Sporo u Was tych szpaków, u mnie widuję jedynie dwie sztuki, zazwyczaj obserwują okolicę z drutów telefonicznych :)

    Pozdrawiam serdecznie, byle do wiosny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leśny spacer jest świetny pod warunkiem ma się się kalosze :)

      Zosia zna juz sporo zwierząt i rozpoznaje trochę ptaszków :)

      A szpaki może jeszcze sie pojawią jak tylko porządnie się wypogodzi :)

      Usuń
  6. Jestem przeeeeszczęśliwa! Stwierdziłam, że stawanie o 5 jest przyjemne - codziennie budzą mnie żurawie. Ich głos o tak wczesnej porze ładuje mnie pozytywną energią. Ostatnio podglądałam je z okna gdy spacerowały po łące. JAK MI TEGO BRAKOWAŁO!
    Bocian przyleciał do nas na wioskę. Szpaki też kręcą się przy budce, czajki śpiewają.. Jest pięknie:) Chyba też się z aparatem wybiorę na spacer:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też widuję bociany, w tym roku wyjątkowo wszystkie w locie póki co. Chyba będę miała udany rok :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Mieszkasz w cudownym miejscu i na codzień obcujesz z przyrodą. Piękny spacer, piękne ptaki, piękne pierwsze kwiatki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekne wiosenne zdjecia :))) Dzieci jak Twoja Zosia maja piekne dziedzictwo :)
    Masz zawod marzenie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem pod wrażenie zdjęć piękne :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy