piątek, 10 lipca 2015

Pastelowe wakacje


Rozpoczęły się wakacje. Pierwsze takie prawdziwe, bo po całym roku przedszkolaka.
Trudno w to uwierzyć, ale to maleństwo (tak, tak) , które zadawałoby się dopiero co nauczyło się mówić, od września idzie do zerówki!! :)
Doskonale pamiętam swój pierwszy dzień w zerówce i nijak nie może mi się w głowie pomieścić, że Zosia rozpoczyna swoja przygodę ze szkołą.
Co prawda rok wcześniej niż dzieciaki kiedyś ale fakt jest faktem :)

Ok, dość tych sentymentów matczynych :)

Po kilku dniach upałów z radością i wyczekiwaniem powitałam deszcz i chłodniejsze powietrze.
No nic nie poradzę na to, że upały robią ze mnie stworzenie kompletnie pozbawione życia.

Za to chłód zachęca do działania. Zwłaszcza do szycia.
Zośkę za to do chodzenia po lesie i zbierania ślimaków :)


Albo to targania lelek po lesie :)





No i przede wszystkim do czytania.
Na tapecie u nas bardzo wakacyjna pozycja - Dzieci z Bullerbyn.
Mała tak jak ja kiedyś jest zachwycona tą książką i przygodami sześciorga przyjaciół ze Szwecji.
Czytacie ją swoim dzieciakom? Ja bez niej nie wyobrażam sobie dzieciństwa.





Lalki chyba lubię szyć najbardziej. Różne cudaki zdarza mi się uszyć ale lalki są dla mnie trochę magiczne.
Nigdy nie wiem jaki będzie efekt końcowy, nigdy nie robię projektu i nigdy lalka nie jest taka jaka miała być w początkowych założeniach ;)
Uwielbiam ten proces powstawania, dobierania materiałów, kolorów, dodatków. Chociaż bywa, że szlag mnie trafia przy wypychaniu cieniutkich rąk i nóg, gdy niespodziewanie pod sam koniec uszkodzi się materiał albo jakieś inne nieszczęście się przyplącze.

Ale gdy już ciało lalki jest gotowe zaczyna się ta magia :)
Dlatego praktycznie nigdy nie robię takich samych lalek, każda różni się od poprzedniej nawet gdy szyję na zamówienie  a wzorem jest lalka, która już powstała.




















Laleczki dostępne w moim butiku na DaWanda KLIK.



Na koniec piękna lawenda naszego ogródka :)


Udanego weekendu :)




5 komentarzy:

Obserwatorzy