czwartek, 7 marca 2013

W poszukiwaniu wiosennego przebudzenia


I są! Żurawie już przyleciały na wioskę. 

Musicie uwierzyć mi na słowo - widziałam je wczoraj przypadkiem, bo najważniejsze to mieć szczęście i znaleźć się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu.

Stanęłam na chwilę przy zachodnim oknie no i zobaczyłam je  - para przelatywała właśnie nad moim dachem:)

Nie tylko lecące bociany są dobrą wróżbą. 
W literaturze żuraw przedstawiany jest jako ptak symbolizujący szczęście, dobrobyt, płodność a także długowieczność.

Pojawienie się nad gospodarstwem żurawia traktowane było jak wróżba na dobry rok, zwiastująca urodzaj zbóż i wszelkich dóbr :)

W wierzeniach narodów słowiańskich żurawie pełniły rolę przewodników, znających dobrze drogi nad lądami i morzami. Wskazywały właściwy kierunek dla strudzonych wędrowców i były oznaką szczęśliwej i bezpiecznej podróży. Jednak to nie wszystko, żurawiom przypisywano także cechy nieśmiertelności i długowieczności. Postrzegano je, jako odprowadzające dusze zmarłych na miejsce ich przeznaczenia.


 Zapraszam na  Dziką Polskę - odcinek o żurawiach właśnie. Pewnie już to nie raz pisałam - uwielbiam ten program i gorąco go polecam :)



  





A dziś opowiem Wam też co zrobić z przekwitłymi cebulami hiacyntów, krokusów czy szafirków.
Spragnione wiosennych barw i zapachów wszystkie pewnie kupujemy te kwiaty  i cieszymy się nimi w domach chociaż za oknem widać tylko grube warstwy zimnego śniegu.

 Chcąc utrzymać dłużej kwitnące w mieszkaniu hiacynty, wybierajcie  okazy jeszcze nie w pełni rozwinięte. Pamiętajcie by kupując rośliny nie decydować się na egzemplarze o zielonych, silnie zwartych pąkach. Bardzo często właśnie z nich wyrastają zbyt krótkie lub przekrzywione kwiatostany. ( Moje hiacynty ze zdjęć sa przykładem na to jakich nie należy kupować....ale nie mogłam się oprzeć tym małym wiaderkom:). Zwróćcie też uwagę na najmniejsze zbrązowienia czy zsinienia, każdą najmniejszą plamkę czy deformację, wyciągnięte i bladozielone pędy kwiatowe i liście.


Zakupione gotowe kwiaty ustawmy w dość chłodnym i jasnym miejscu. Najlepszy dla nich będzie pozbawiony kaloryfera, parapet okna. Idealną temperaturą będzie około 20°C. Równie ważnym wymogiem, koniecznym do spełnienia, jest światło, bez którego pędy kwiatowe bardzo łatwo się wyciągają.

 A jak pielęgnować hiacynty?





Zwiędnięte kwiaty usuwajcie, pozostawiając jednak zielone pędy kwiatowe i liście. To właśnie one, ciągle jeszcze asymilując, gromadzą substancje zapasowe w cebulach. Po przekwitnięciu, trzymajmy hiacynty nadal w jasnym, chłodnym miejscu, systematycznie podlewając i kilkakrotnie zasilając małymi dawkami płynnych nawozów, przeznaczonych dla roślin doniczkowych. Podlewanie utrzymajmy do końca maja. W czerwcu, po zaschnięciu i zżółknięciu liści, cebulkę wyciągnijcie, zasuszcie i przechowajcie w przewiewnym zacienionym miejscu, najlepiej w temperaturze od 17 do 20°C. Po 2-3 tygodniach przełóżmy je do papierowych torebek i przechowajmy w domu do jesieni.

Przekwitłych roślin nie polecam już nigdy sadzić w doniczkach. Wyeksploatowane rośliny cebulowe, mają małe szanse na przyszłoroczne bujne kwitnienie
Nie warto jednak pozbywać się ich definitywnie. Posadzone jesienią na działce lub w ogrodzie z pewnością po pewnym czasie odzyskają wigor, by znów cieszyć nas przepięknymi masywnymi gronami.





Byłam ostatnio na krótkim spacerze w poszukiwaniu oznak wiosny w świecie przyrody.
Nie spotkałam wtedy ani żurawi ( ale jak się wczoraj przekonałam już przyleciały :) ), nie spotkałam też skowronków ani czajek.
Także czekam cierpliwie :)
Udało mi się za to przywitać z 3 sarnami. O przepraszam z dwiema sarnami i kozłem :)
To te same, które widywałam zimą. Chłopakowi nawet podrosło poroże.
Poroże kozioł zrzuca w okresie późno jesiennym. Wkrótce po tym rozpoczyna się nowe jego wzrastanie.



Zosia też korzysta z uroków przedwiośnia. I wcale nie najważniejszym elementem jest w jej przypadku słońce ale ....kałuże :)





Dziś łapałyśmy jednak słońce obie. Korzystamy z każdego promienia, bo nie łudźmy się - zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa :)





Ładujemy też akumulatory soczystymi barwami.
Czerwień, mięta, ziele i żółty - zazwyczaj w głowie mam jakiś ulubiony kolor przewodni, tej wiosny natomiast ma być bardzo kolorowo :)


 



 




W wolnych chwilach gromadzę nasiona, głównie roślin jednorocznych.



Kto chce mieć przez całe lato ogród pełen kwiatów, powinien uprawiać w nim rośliny jednoroczne, które długo kwitną i są łatwe w uprawie. Większość jednorocznych sieje się wprost do gruntu, ale cześć z nich trzeba uprawiać z rozsady. Niektóre gatunki kwiatów jednorocznych, jak np. goździk, lewkonia, lobelia, petunia, szałwia, werbena, wysiewa się już w lutym.

 

Moimi jednorocznymi ulubieńcami są:

  • onętki - świetnie nadaje się na rabaty, do obsadzenia płotów i na kwiat cięty. Rozsiewa się sam :) Bardzo malownicza i zupełnie niewymagająca roślina do rustykalnych ogródków.


  • maciejka - znacie jej zapach, który pojawia się wieczorem? Zdecydowanie kojarzy mi się z latem. I właśnie ze względu na ten zapach  polecam je do obsadzania miejsc gdzie wypoczywamy, czyli w pobliżu ławek, okien itd. Jest rośliną uzupełniającą w obsadzaniu skrzynek balkonowych

  • ostróżka ogrodowa letnia - piękna roślina dorastająca do 120 cm. Ma niewielkie wymagania a kwitnie od czerwca do sierpnia.






  • dzwony irlandzkie - bardzo ciekawa roślina jednoroczna. Główną jej ozdobą są zielone kielichy wyrastające z długiego pędu. W tym roku mój absolutny must have :)










Pozdrawiam kwiatowo





13 komentarzy:

  1. I ja zbieram nasionka :-) Dzięki wielkiej nasionkowej wymiance u Kasi Bellingham, mam ich tyle, ze nie wiem, czy zdążę wszystkie zasiać...
    Ostatnio zakochałam się w werbenie patagońskiej- niestety nie mam nasionek... Ale postanowiłam sobie, ze w tym roku już nic więcej! Dlatego moim must have na rok przyszły będzie własnie ona :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z tej samej wymiany też mam mnóstwo nasionek, więc tego roku nie kupuję, bo na te co mam miejsca może braknąć. A dzwonki irlandzkie uwielbiam! Do tego te kielichy świetnie się zasuszają i są idealne od kompozycji! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm.... mnie jakoś chyba ominęła ta wymianka... Szkoda :/ Może w nadchodzącym sezonie się załapie :)

    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ileż można u Ciebie ciekawych się dowiedzieć a ile kwiatów będzie hoho

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też wysiewam mnóstwo jednorocznych! Mam kwiaty całe lato, zrywam do wazonów, jest kolorowo i pachnąco:) Moją ulubienicą jest nasturcja:)
    Pięknie uchwycona biała pupka jelonka:)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasturcję też w tym roku kupiłam - pnącą :) biały tyłek niedługo zaniknie, bo sarny białe tyłki mają zimą :) latem tyłki blakną :))

      Pozdrowienia :)

      Usuń
  6. cudowne zdjęcia - co za kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj chyba wszystkie małe Zośki uwielbiają kałużę i bez różnicy im czy mają w danej chwili kalosze czy nie ;)
    Obkupiłam się w nasionkach już parę miesięcy temu, zobaczymy co z tych moich siewów wyjdzie, ma też nasionka dyni tylko mało miejsca na nie, a tak uwielbiam dynię szczególnie Hokkaido.
    Przez tą zimę trochę siedzieliśmy z atlasem ptaków bo parę nieznanych nam wpadało posilić się do karmnika zamontowanego przez mojego tatę, wstyd się przyznać, ale z ptaków odróżniam te najbardziej charakterystyczne.
    Uwielbiam oglądać sarenki na Twoich fotkach, może kiedyś uda mi się jakąś uchwycić.
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia! Biedne te żurawie, wiosna w odwrocie, zima wróciła, za oknem szaro...oby jak najszybciej zrobiło się tak kolorowo, jak na Twoim blogu! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. z nieba mi spadłaś z tymi radami odnośnie hiacyntów, u mnie właśnie wszystkie przekwitły :)
    Pięknie u Ciebie!
    pozdrawiam
    marta

    OdpowiedzUsuń
  10. To jak żurawie do Ciebie przyleciały, to pewnie nad moim osiedlem leciały:) Piękne zdjęcia i rzeczywiście dużo oznak wiosny. Tylko wczoraj po przebudzeniu to się załamałam, jak zobaczyłam 10 cm śnieg. No nic to, przecież to połowa marca. Takie rzeczy, to i w kwietniu się zdarzają. A z cebulkami hiacyntów z tamtego roku, to niestety bryndza u mnie wyszła. Zakwitły, ale właśnie tak mizernie. Oczywiście źle z nimi postąpiłam, tzn. źle je przechowałam. Ale teraz dzięki Tobie, to już wiem co i jak.
    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiolu, nie w porę wypowiedziałaś zdanie, że " zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa" Dziś rano mam wrażenie, że chciała nam wygłosić długie kazanie, śnieg sypał kilka godzin.
    Masz piękny nowy baner, podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy