Połowa sierpnia już za nami i jakkolwiek strasznie to brzmi - za kilka dni będzie można mówić, z mamy już późne lato.
Zaczynają dojrzewać
owoce rzucające się w oczy kolorami na tle zielonych liści – są to czarne owoce dzikiego bzu,
jaskrawoczerwone owoce jarzębiny. Dojrzewają owoce – ostatnie wiśnie, śliwki
renklody, pod koniec miesiąca zaczynają się węgierki, dojrzewają letnie jabłka
i gruszki, zaczynają dojrzewać jeżyny , co już pokazywałam nawet ostatnio :). Obficie kwitną róże. Z chwastów pod
płotami zaczyna kwitnąć lebioda, czyli komosa biała.
Zakwita wielka bylica pospolita ( z którą walczyłam wczoraj). Komosa i bylica jest świetnym pokarmem dla kur. Ta druga na naturalne właściwości odkażające i zapobiega rozwojowi pasożytów.
W sierpniu odlatują kulczyki a w końcu miesiąca odlatuje do Afryki środkowej pokrzewka ogrodowa, a do południowej – zaganiacz. Pod koniec sierpnia zaczynają odlatywać na południe słowiki. Jaskółki zbierają się w stada, i stopniowo odlatują na południe. W pierwszych dniach sierpnia młode bociany usamodzielniają się, by w połowie miesiąca gromadzić się w stada, wreszcie pod koniec jako pierwsze odlecieć.
Poranki są już rześkie, co bardzo lubię. Coraz częściej dzień wita nas mgłami - co uwielbiam :) A popołudnia skąpane są w nastrojowym świetle.
Po tych kilku tygodniach upałów powoli wszystko znów nabiera soczystości. I choć floksy zaczynają przekwitać trochę za szybko, bluszczyk kurdybanek w skrzynkach słabo zniósł południowe nasłonecznienie a na trawie gdzieniegdzie pojawiły się żółte placki to trochę deszczu i poranne rosy sprawiło, że kolory nie są już tak wyblakłe.
Zakwita wielka bylica pospolita ( z którą walczyłam wczoraj). Komosa i bylica jest świetnym pokarmem dla kur. Ta druga na naturalne właściwości odkażające i zapobiega rozwojowi pasożytów.
W sierpniu odlatują kulczyki a w końcu miesiąca odlatuje do Afryki środkowej pokrzewka ogrodowa, a do południowej – zaganiacz. Pod koniec sierpnia zaczynają odlatywać na południe słowiki. Jaskółki zbierają się w stada, i stopniowo odlatują na południe. W pierwszych dniach sierpnia młode bociany usamodzielniają się, by w połowie miesiąca gromadzić się w stada, wreszcie pod koniec jako pierwsze odlecieć.
Poranki są już rześkie, co bardzo lubię. Coraz częściej dzień wita nas mgłami - co uwielbiam :) A popołudnia skąpane są w nastrojowym świetle.
Po tych kilku tygodniach upałów powoli wszystko znów nabiera soczystości. I choć floksy zaczynają przekwitać trochę za szybko, bluszczyk kurdybanek w skrzynkach słabo zniósł południowe nasłonecznienie a na trawie gdzieniegdzie pojawiły się żółte placki to trochę deszczu i poranne rosy sprawiło, że kolory nie są już tak wyblakłe.
Na polach dojrzewa jary jęczmień i owies, kwitną ziemniaki. Na ścierniskach zaczyna się nowe życie: kwitnie ostróżka, rumian polny, rdest plamisty. Zmienia się tez świat zwierzęcy. W poszukiwaniu pokarmu gromadzą się ptaki – ziarnojady. Ścierniska wieczorami nawiedzane są przez stada gołębi grzywaczy. Uwijają się gryzonie, na które w nocy polują lisy i łasice. Mysz domowa po żniwach wraca do zabudowań.
Ciekawa jestem czy w tym roku odwiedzi też nasz dom - w ubiegłym kilka myszek przechadzało się tu i ówdzie. Zwabiły je chyba zapasy ziarna zimowego dla ptaków, które stało w garażu. Trzeba było lokatorki delikatnie wyprosić :)
Widokiem kopciuszka będzie można się ciszyć bardzo długo, bo zostaje u nas zazwyczaj do października/listopada. Podwórkowe lęgi były w tym udane i teraz mamy mnóstwo kopciuszków w okół domu.
Kociaki już podrosły i zaczynają już chadzać swoimi drogami. Tak jak w bajce " Mają drogi swe i płoty, po prostu koci świat". Nie przeszkadza im to wcale w spaniu razem z kotkami i ssaniu mamusiowego cyca :)
Wyrwałam się dzisiejszego przed wieczora na spacer. Jak zwykle odbyłam spotkanie z lisem. Tym razem lisek był mocno ciekawski... Biegał na skraju lasu, coś tam wąchał, często podskakiwał w końcu łapał jakiegoś gryzonia i zjadał Nagle zorientował się, że coś dziwnego siedzi na środku łąki. Nie powiązał tego czegoś (czyli mnie) z człowiekiem :) Skakał wić dalej, Nie dawałam mu jednak spokoju....podbiegał bliżej, siadał, kręcił głową, znów podbiegał. Ewidentni coś mu nie pasowało. Unosił głowę w górę, wychylał się, kiwał jak surykatka. W końcu krcią robot zrobiły mi miauczący myszołów i wrzeszczące sójki. Lisek skumał, że jest jakiś wróg! Poruszyłam się, lisek zwiał znów na skraj. Nabrał odwagi i zaczął na mnie szczekać :) Szczekał jak rasowy burek ;) W końcu zwiał na dobre
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia :)
Pozdrawiam
Cudna ta kocia rodzinka!
OdpowiedzUsuńWspaniałe, pełne klasy i tajemniczości zdjęcia, gratuluję refleksu i wyczucia kompozycji :o) Pozdrawiam. Ala
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia. Nasze bociany odleciały już 3 tygodnie temu, jesień czuć w powietrzu, oby zima nie przyszła zbyt szybko... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety przyjdzie, przyjdzie ani się obejrzymy. Jedyny (no może nie jedyny) pozytyw zimy jest taki, że dokarmia się ptaki ;)
UsuńPozdrowienia :)
Dzięki ogromne Wam za miłe słowa :) a dziś ziąb, buro....nici ze zdjęć.
OdpowiedzUsuńZdjecia cudne, szczegolnie z Zosia, bocianem i dwoma kotkami :)
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że do Ciebie trafiłam:) Piękny świat malujesz. Właśnie w takim świecie chcę żyć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!