Nie zaklinam jeszcze wiosny. Z hiacyntami też poczekam.... chociaż tego do końca obiecać nie mogę :)
Patrząc teraz za okno nie ma się co łudzić - zima jeszcze z nami pobędzie. A jesli tak to no to trzeba to wykorzystać i cieszyć się z tego co mamy aktualnie.
Sama nie wiem jak to jest, ze zawsze na coś czekamy - jesienią na pierwszy śnieg, zimą na wiosnę,w poniedziałek na weekend albo z niecierpliwością czekamy aż dziecko zacznie chodzić, mówić przegapiając czasem inne ważne i ulotne momenty. Zapominając, że najlepiej cieszyć się tą chwilą, tym co tu i teraz.
Sama czasem na tym się łapie ale zamiast narzekać na mróz i śnieg korzystam z takiej pogody wałęsając się po zasypanych śniegiem polanach.
A tu życie tylko pozornie zamarłe...
Na nieskoszonych łąkach i polach stadami zajadają się gile. Szczerze mówiąc to w żadnym roku nie obserwowałam tak dużo tych ptaków. Na łąkach z każdej strony słychać ich charakterystyczny głos. I wbrew książkowym zapewnieniom o ich towarzyskości gdy tylko zauważą intruza ( czyli mnie :) ) od razu podrywają się chmarą i lecą kilka metrów dalej.
Jeśli jeszcze nie widzieliście tego pięknego ptaka wybierzcie się na jakieś pole, najlepiej takie gdzie pozostały zeszłoroczne uschnięte nawłocie ( potocznie nazywane mimozami). Zagwarantować nie mogę ale ale jestem prawie pewna, ze spotkacie czerwonobrzuszne ptaki. Nawet teraz pisząc to widzę jak stadko poderwało się i przysiadło na wielkim dębie jakieś 200 m od mojego domu. Lot też mają charakterystyczny więc łatwo je z daleka rozpoznać.
A jak już spotkacie gile to równie łatwo jest odróżnic samice od samców. Jak to zwykle w świecie zwierząt bywa faceci są jaskrawiej ubarwieni czyli mają intensywnie czerwoną pierś a dziewczyny są w bardziej stonowanych barwach.
O tutaj łatwo odróżnić gile :)
Zauważyłam ciekawą rzecz. Najpierw zobaczyłam jakieś uszy....
Z daleka nie widziałam czyje są. Może lisa, bo tak nisko przy ziemi...Zastanawiając się tak zbliżałam się powoli do wystających lekko ponad śnieg uszu, nie spuszczając ich z oczu...wpadłam w zaspę po pas :)))) Wypłoszyło to zwierzaka i okazało się, ze posiadaczem tychże uszu była sarna.
Gdy wygrzebałam się ze śniegu podeszłam do miejsca gdzie odpoczywały w sumie 3 sarny i zobaczyłam wygrzebane całkowicie spod śniegu wrzosowe krzewinki.
Wygląda na to, że najpierw się nimi posilają a potem na takich odpoczywają.
I za każdym razem nie mogę się nagapić i nasłuchać ich głosu...
Mroźna zima w pełni ale mogę Was pocieszyć, że za niecały może miesiąc przylecą pierwsze żurawie :) Podobno bociany też już szykują się do powrotu - pierwsze mogą pojawić się w połowie marca.
W przyrodzie o tej porze wbrew pozorom jest czas miłości - zaloty zaczynają lisy, zające a w pierwszych dniach lutego wykluwają się małe puszczyki.
W przyrodzie o tej porze wbrew pozorom jest czas miłości - zaloty zaczynają lisy, zające a w pierwszych dniach lutego wykluwają się małe puszczyki.
Ja natomiast oprócz zamrażania sobie twarzy podczas spacerów po krzakach też zapałałam miłością. Do woreczków. Uwielbiam je szyć !
To pierwsze, które powstały w tytułowym kolorze niebieskim.
To pierwsze, które powstały w tytułowym kolorze niebieskim.
Pierwszy raz również robiłam decoupage na tkaninie. Rewelacyjna sprawa, chociaż wiem, że transfery są jeszcze lepsze to póki co zadowalam się ta techniką.
Powstaje teraz trzeci woreczek do kompletu. Wyprasowałam tkaniny na wierzch i podszewkę. Nakleiłam wzór przy pomocy medium do takin - teraz musi wyschnąć przynajmniej do jutra. Aby dobrze się trzymał trzeba go uprasować i można szyć dalej.
A jeśli cały czas brakuje Wam wiosny albo nawet lata to uprzyjemnijcie sobie oczekiwanie słuchając odgłosów natury. Ja włączam sobie albo płytę albo radio internetowe . O to TUTAJ..... Cudo..... :)
Piękne zdjęcia z zimowa scenerią, zwłaszcza te z gilami :)) Mi uszy najpierw skojarzyły się z zającem, później z lisem... nie pomyślałabym, że to tak zakamuflowana sarna :)) Mam nadzieję, że nie było cieżko wygrzebać się z zaspy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWyskoczyłam z niej szybciej niż wpadłam :)
UsuńZdjęcia fantastyczne ale zimy mam już dość :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Moja cierpliwość do zimy jest jeszcze całkiem spora :)
Usuńo mój Boże! te Twoje zajebiste zdjęcia... nie mogę no... nie mogę z zazdrooośśśściiii!!!! zazdroszczę Ci! mega Ci zazdroszczę tych zwierzaków! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zawsze twierdziłam, że wystarczy rozejrzeć się wokół domu zwierzaki a zwłaszcza ptaki są wszędzie :)
UsuńPrzepiękne zdjęcia, aż chce się w tym śniegu pokulać ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Należy cieszyć się tym co jest teraz a nie gonić króliczka. Zazdroszczę Ci tak ciekawego podglądania przyrody. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia przyrody i śliczny dekupaż na tkaninie :) pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia zwierząt:) gratuluje umiejętności :)
OdpowiedzUsuńach, jesteś szczęściarą, że możesz fotografować gile i szczygły! ja też mieszkam na wsi ale inne ptaki przylatują do karmnika:) zapraszam Cię do mojego ogrodowego raju i witam Cię w społeczności "handmade", woreczki są urocze, ja decoupage robię klasyczny:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO matko gile :) Nie przyleciały do mnie w tym roku, widocznie wszystkie poleciały do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Świetny blog, aż miło tu zawitać:)z przyjemnością będę tu zaglądała:)
OdpowiedzUsuńPiękna zima i piękne woreczki.
OdpowiedzUsuń