piątek, 19 lipca 2013

Summer in the Garden







Cały rok czekałam na ten czas. Wszystko w pełni rozkwitu, ptaki wyprowadzają drugie lęgi, kwitną moje ukochane onętki, pachną ukochane ponad wszystko, babcine jeszcze floksy i maciejka po burzowych i kocich przejściach, posiana na balkonie , codziennie jemy świeże maliny i czereśnie , kury mają skoszone całe Dziadkowe podwórko ( i nie ksiarka spalinową ani nawet elektryczną tylko prawdziwą KOSĄ własnoręcznie przez mojego Teścia, który jako ostatni już w naszej  rodzinie wie o co w tej robocie chodzi ). Grzebią więc sobie wszędzie, przesiadują w piasku...i znoszą tyle jajek, że nie mam co już z nimi robić. Wyobraźcie sobie, ze 10 kur zniosło dziś 12 jajek.... :/
Kogut w znoszeniu jajek bezpośredniego udziału nie bierze....Za to małe kotki ganiają koguci ogon, co samego zainteresowanego silnie denerwuje :)

Wybaczcie jakość zdjęcia miałam tylko sekundę, żeby odpalić aparat:)


                                    ^
Jak to jest, że nigdy długo na tym przybytku poniżej nie posiedzę...? Zawsze mnie jakoś tak parzy to siedzenie i sama  nie wiem kiedy mam już coś do pilenia/przesadzania, podlewania, koszenia albo innego zła mam w ręku. Straszne to. ALE czasem zdarzy się, że dam radę poobserwować coś wokół mnie...





I tak oto podglądam czasem Kopciuszki.

 
 Niewielkie ptaki z rdzawym ogonem. Podobno najłatwiej obserwować go w miastach, trudniej na obszarach wiejskich, gdzie różnorodność awifauny i krajobrazu jest większa. Ze mną kopciuszki żyją po sądziedzku. Założyły nawet gniazdo pod dachem Dziadkowego domu.

  Tak się zastanawiam, skąd wzięła się tak konstrukcja z desek po dachem. Jest jakby zrobiona specjalnie pod kopciuszkowe gniazdo. Niestety już si nie dowiem....Gniazda budują kopciuszki zawsze osłonięte od góry, wysłane różnorodnym materiałem - włosiem, piórami i wełną. Pierwotnie w szczelinach skalnych, stosie kamieni lub desek, w załomach, rozpadlinach, obecnie zazwyczaj w szczelinach budynków, pod okapem dachu, we wgłębieniach kamiennego ogrodzenia, a także półotwartych budkach lęgowych. Zbudowane z łodyg traw, mchu, korzonków i innego materiału roślinnego. Tworzone pary są monogamiczne. 


 Ostatnio wyszłam także na spacer o czym pisałam na moim profilu na FB . Poszłam prawie pewna, że plaga komarów już się zmniejszyła......nic bardziej mylnego. Nie dało rady zrobić zdjęcia. Ledwo co pstryknęłam i uciekałam do domu. A było co fotografować.....ehhhhhhhh....




W ubiegłym tygodniu przyjechał do nas sąsiad skosić łąki wokół domu. Na nasze " wsi" doszło już do tego, że trzeba wołać sąsiada ( jednego z niewielu, który ma jeszcze kosiarkę do ciągnika), żeby obrobił nieco pole wokół chałupy ;) Robotę sąsiad zaczął ale jeszcze nie skończył..... ;) wiadoma sprawa... :)
Ale ja nie o tym..... Ledwie tylko traktor wjechał na pole od razu pojawił się za nim bocian !  praca w  polu przyciąga te  ptaki jak magnez.
I zamiast się cieszyć z przechadzającego się boćka....zasmuciłam się. Bo to pokazało tylko jak ptaki czekają na taką chwilę.  Coraz częściej, uprawiane do tej pory od dziesiątek lat łąki i pola....nagle zarastają...Zwierzętom coraz trudniej zdobyć jedzenie. :(
Wyskubywał chłopak co chwileczkę coś ze skoszonej trawy, aż miło było popatrzeć. Wyjadał myszy, nornice, podlatywał i podskakiwał, przechadzał się mega szczęśliwy  za pracującym traktorem.
A jeszcze 5 lat temu ten widok na naszej wsi był po prostu zwyczajny.....





                     Aby nie był tak smutno żegnam się dziś obłędni pachnącymi surfiniami, komarzycą i                                                                              flokasmi :)




8 komentarzy:

  1. Ja również podglądałem kopciuszki, ładne zrobiłaś zdjęcia i jeszcze masz bociana a ja jeszcze go nie miałem takiego szczęścia...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopciuszków w tym roku mamy urodzaj, że się tak wyrażę ;) za to pokląskwy gdzieś się wyniosły...
      Pozdrowienia :)

      Usuń
  2. piękna przyroda :)
    zdjęcia robisz perfekto!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepadam za Twoim pisaniem, zwłaszcza tym o przyrodzie. Mnie też często takie smutnawe refleksje nachodzą, ale może jakoś się opamiętamy. Różne akcje są organizowane, wiadomo, że nie cofną czasu, nie wrócimy do ery pokosów ręcznych czy wypasania wielkich stad nad Biebrzą, ale jakoś tam może po kawałku da się co nieco ochronić...Nawet my możemy, stwarzając zwierzątkom warunki w naszych ogrodach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie u Ciebie! Wszystko kwitnie, spokój, relaks... Ja też tak mam; tylko usiądę to zaraz myślę o tym, że coś miałam zrobić i już po odpoczynku :) Tak to jest w ogrodzie ;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne zdjęcia ! :) Ja ostatnio poszłam w łąki z nadzieją, że zobaczę żurawie :) I były! Dwa - i to niedaleko mnie :) Usiadłam więc pod samotnym dębem, siedziałam, patrzyłam i słuchałam ich niesamowitych "głosów". I miałam dużo szczęścia - na łąkę przyszły sarny, przyleciał bocian.. Później pojawił się zając - ŻYĆ, NIE UMIERAĆ !:) Za to kocham wioskę :)

    A co do jajek - ja się baaardzo chętnie zgłoszę!:) Ostatnio się sama zastanawiałam czy może nie kupić jakiejś nioski..

    Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na kolejną porcję Twoich pięknych zdjęć i opisów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piekny ten pan bocian :) tutaj niestety nie mamy ich wogole. Ale jestem teraz w Polsce, moze uda mi sie spotkac tego przystojniaka ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy