niedziela, 4 sierpnia 2013

Kurzy nabytek






Do naszego mini stadka dołączyły nowe kury :) I nie tylko o tym koledze na górze tu mowa. O nim później :)
Pojechaliśmy na kurzy targ w ubiegłą niedziele. O dziwo zaspaliśmy. Nasz niezawodny budzik - Zośka zaspał.
W rezultacie byliśmy troche za późno - sporo straganów zdążyło się już zwinąć.  Ale sprzedawca, od którego kupowaliśmy ostatnio jeszcze był :)
No i mamy :) Jak to by powiedziała Zośka: TADAAAAM :
(ale zanim przedstawie Nowe trzeba zobaczyć miny starego podwórkowego towarzystwa podczas powitania z koleżankami po fachu:
Te spojrzenia mówią wszystko! :) Tak, musicie mi wierzyć, że kury też mają wyraz twarzy/dzioba :)


Ale nie była tak dramatycznie. Kogut tylko na początku zachował się jak gbur i raczej ordynarnie przywitał nowe panie. Został jednak szybko spacyfikowany. Odpuścił i jest juz spokój.

Mamy więc nową Baronównę, Kostropotkę i Zielononóżkę ( jeszcze bez imienia). Tej ostatniej dokupimy towarzystwo, bo tym razem była tylko jedna. Stara Baronówna wczuła się w rolę i  oprowadza nowe towarzystwo po włościach. Pokazuje gdzie się je, gdzie są najlepsze robaki, kiedy można wyjadać z kocich misek i gdzie są najlepsze miejscówki do znoszenia jajek.







To teraz słów kilka o kogucie.
Oprócz podwórkowego Hrabiego mamy teraz i domowego :) Jego pierwowzorem był oczywiście sam Hrabia, czego dowodem jest ten długi ogon :) Uszyłam go głównie z dżinsowego materiału a reszta to bawełniane i polarowe dodatki. Ma nawet ruchome skrzydła, z czego jestem bardzo dumna :)



Ale dość już o drobiu :) Wybrałam się w końcu na łąkowo/leśny spacer. Po ostatnim starciu z komarami byłam przekonana, że się prędko nie odważę. A tu odwaga się znalazła ( ale chyba bardziej tęsknota) i komarów nie było! Byłam bardzo mocno zdziwiona :)


I od razu, jakby w nagrodę za odwagę spotkałam sarnę z młodymi. Jak to zazwyczaj bywa dzielił nas spory dystans. Podglądanie sarniej rodziny to naprawdę fascynująca sprawa :) Najpierw zobaczyłam malutką, która biegała po łące sama chyba nie wiedząc co by tu ze sobą zrobić. Pewnie mnie zobaczyła i była zaniepokojona. Chociaż tak jak wspominałam zachowałam duuuży dystans, żeby ich nie straszyć. Matka widząc chyba zaniepokojenia małej wyszła z pola żyta a za nią drugi maluch.  Małe biegały. zdawało się jakby chciały się powygłupiać :


                   Po wygłupach postanowiły coś zjeść.

A potem czmychnęły z zarośla :)


W czasie gdy obserwowałam sarnie sceny zauważyłam obok dosłownie morze krzaków jeżynowych :))
Genialny smak :)
Potem odkryłam mnóstwo jeżyn w innym miejscu. W tym tygodniu na pewno wybiorę się po jeżynowe plony z koszyczkiem. I nawet kraść nie będę, bo  rosną na łące po moich Dziadkach :)



Oprócz jeżyn na łące przelatywało wtedy mnóstwo jaskółek. Śmigały czasem metr ode mnie, nisko nad ziemią i tak szybko, że nie sposób było je normalnie uchywycić.
Podoba mi się jednak to rozmyte zdjęci, bo idealnie oddaje klimat tamtej chwili :)




Martwiłam się ostatnio o pokląskwy, których w tym roku zauważyłam znacznie mniej niż dotychczas. W zasadzie nie widziałam ich na polach w tym roku wcale. Na szczęście na tym ostatnim spacerze spotkałam kilka bujających się zawsze na wiotkich gałęziach :)






No i kwitną już nawłocie :) Czyli  potocznie mówiąc mimozy...





Na przeciwległych obrzeżach wsi spotkałam bociana spacerującego po drodze :) A spacerował nie bez przyczyny...po prostu łaził za kombajnem :)




                                  Taki kombajn to już bardzo rzadki widok niestety....





Na koniec zapraszam na jedn z najlepszych deserów jakie jadłam. Co więcej - sama go zrobiłam :)

Tarta jagodowa









Udanego tygodnia :)

9 komentarzy:

  1. Miny rezydentów faktycznie w typie- ale o so chodzi? :) Kurki śliczne. Ta ruda ma świetną czuprynkę.
    Niebieski kurak bardzo pocieszny. Zdjęcia ze spaceru jak zawsze bomba. Uwielbiam, gdy takie pokazujesz. Co do tarty, to ślinka cieknie.
    Tobie również miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kurczaczka uszyłaś! :)
    A kociak też ma fajną minkę jak widzi tyle kurek :)))
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny kurczak :) Piękne zdjęcia, istna sielanka. Deser wygląda bardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy wpis i świetne zdjęcia. Zgromadziłaś ciekawe gatunki kurek :) Niech Ci się niosą :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję rozrostu rodziny :)))) Ten z czupryna i dżinsowy, rozbrajają, nie da się nie uśmiechnąć :) Udalo Ci się !

    Wróciłam właśnie z urlopu w Polsce i ku mojej wielkiej radości widziałam bardzo dużo bocianów :) Moje dzieci i mąż też były nimi zachwycone ( tutaj bocianów nie mamy ). Najbardziej zaskoczył nas bocian stojący na lampie przy drodze, taki wielki ptak na lampie, no bo to nie sroka, czy mewa, do których to jesteśmy przyzwyczajeni. Stał sobie na jednej nodze i ruch uliczny nic mu nie przeszkadzał. Przejezdzalismy przez wiele polskich wsi, klimat tych miejsc, prostota ale i wlasnie jej niesamowite piękno, sa nieporównywalne z tutejszymi !Jestem zakochana w takich miejscach♡
    Dzięki za przepis, skorzystam.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę kur, chętnie bym takie chciała ze względu na pyszne eko jajka, super sprawa.
    Piękne kadry, uwielbiam to Twoje obcowanie z naturą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurki piękne, wieś latem zawsze mi się podobała. Co roku jestem na wsi na urlopie :)
    Ciasto wygląda pysznie, muszę zrobić :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham nawłocie:)
    ..a kurki widać szczęśliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym roku "moje" jaskółki już przyleciały z wczasów:) pospieszyły się, choć może takie wrażenie sprawia porównanie do opóźnień zeszłorocznych - o tej porze była przecież jeszcze zima:) tarta jagdowa.. mm, tego lata muszę taką popełnić:)
    muszę jeszcze tylko napisać: magiczny blog:)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy