Sobotę spędziłam nad Bugiem.
Zaraz koło wsi Szumin, w starorzeczu rzeki grzałam krzesełko towarzysząc mojemu Wujkowi podczas wędkowania.
Na rybach byłam po raz pierwszy :)
Krajobraz przepiękny, drzewa lekko już ozłocone pochylały się nad wodą. Przez większość dnia jednak nie działo się nic specjalnego: ryby nie brały, pogoda kiepska na robienie zdjęć.
Aż tu nagle pojawił się ON...a właściwie ONA :) piękna Klępa czyli samica łosia
Trzask łamanych gałęzi w lesie na przeciwległym brzegu słyszałam trochę wcześniej. Nie sądziłam jednak, że po 10 minutach wylezie z krzaków łosza :)!
Zachwyceni patrzyliśmy jak zwierz wchodzi powili do rzeki, gapi się na nas, bo dobrze wie, że jest obserwowany, po czym zanurza się w wodzie i spokojnie przepływa przez Bug. Wyszła z wody i spokojnym krokiem powędrowała dalej :)
Na rybach byłam po raz pierwszy :)
Krajobraz przepiękny, drzewa lekko już ozłocone pochylały się nad wodą. Przez większość dnia jednak nie działo się nic specjalnego: ryby nie brały, pogoda kiepska na robienie zdjęć.
Aż tu nagle pojawił się ON...a właściwie ONA :) piękna Klępa czyli samica łosia
Trzask łamanych gałęzi w lesie na przeciwległym brzegu słyszałam trochę wcześniej. Nie sądziłam jednak, że po 10 minutach wylezie z krzaków łosza :)!
Zachwyceni patrzyliśmy jak zwierz wchodzi powili do rzeki, gapi się na nas, bo dobrze wie, że jest obserwowany, po czym zanurza się w wodzie i spokojnie przepływa przez Bug. Wyszła z wody i spokojnym krokiem powędrowała dalej :)
Chociaż łosia widziałam już nad Biebrzą ale było to podczas wycieczki na studiach....więc trochę się nie liczy ;) Marzyłam o spotkani tego zwierza tak po prostu, gdzieś podczas własnej wyprawy.
I marzenie się spełniło :)
Łoś jest największym i wyjątkowym przedstawicielem jeleniowatych. Stosunkowo łatwo jest go oswoić i z tego powodu już od dawna był wykorzystywany przez człowieka. w byłym Związku Radzieckim starano się udomowić łosia. Miał być wykorzystywany jako zwierzę pociągowe na trudnych do przebycia podmokłych terenach. Jeszcze ciekawsze pomysły mieli w XVIII- wiecznej Szwecji - planowano używać go jako wierzchowca w specjalnych oddziałach wojskowych oraz jako zwierzę pomocne w rozwożeniu poczty :)
(wyczytałam to niedawno w "Encyklopedii przyrody' Skarby polskiej natury; Saaki > parzytstkopytne; wyd. Deagostini )
(wyczytałam to niedawno w "Encyklopedii przyrody' Skarby polskiej natury; Saaki > parzytstkopytne; wyd. Deagostini )
Łosie to straszne łazęgi - lubią wędrować. Późną jesienią wędrują w poszukiwaniu ostoi zimowych a wczesną wiosną ostoi letnich. Migrują też w poszukiwaniu miłości oraz miejsca do ocielenia się. Często te wędrówki kosztują je życie, bo giną po kołami samochodów lub z rąk kłusowników.
Nad rzeką zachwyciły mnie tez krzewy trzmieliny europejskiej ( Euonymus europaeus ). Piękna roślina, zwłaszcza we wrześniu kiedy pojawiają się jej karminowo różowe owoce w postaci torebek, które po dojrzeniu pękają wysypując pomarańczowe nasiona.
Nad rzeką pojawiła się też na krótko czapla siwa. Była też jej dużo rzadsza kuzynka - czapla biała ale nie zdążyłam zrobić jej zdjęcia.
Niedzielę za to spędziliśmy na grzybach. Za domem mamy sosnowy młodnik, w któym roi się od maślaków ale tych mam juz po uszy. Ruszyliśmy więc z Piotrkiem dalej w las.
Grzyby jak grzyby....ale te muchomory....jak z bajki o Jasiu i Małgosi.
Jestem nimi oczarowana :)
Oprócz bajkowych czerwonych cudaków odkryłam w lesie też ślady łosia....Coś z tym łosiem jest na rzeczy...:)
Ślady w naszej okolicy widzę od dawna...ale póki co spotkania oko w oko nie było. Wszystko jest jednak na dobrej drodze :)
Mam nadzieję....
Dziękuję Sylwi z bloga biżuteria artystyczna oraz szycie za wyróżnienie :) Bardzo bardzo się ciesze i jest mi niezwykle miło przy każdym takim miłym geście :)
Tymczasem przesyłam łosiowe pozdrowienia :)
Zdjęcia są po prostu cudne.Mam nadzieję, że muchomorów nie ususzyłaś? (hi, hi). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo nie ususzyłam ;) ale aż żal było je tak zostawiać same w lesie....takie piękne muchomorki :)
UsuńRok temu u nas w Kołobrzegu pojawił się łoś, wpadł do miasta do mojego byłego Liceum na stadion sportowy, tam zamknęli mu drogę i jakoś schwytali by wywieść do lasu. Młodzież z tej okazji świętowała w Ogólniaku dzień łosia ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego kontaktu z dziką naturą.
Pozdrawiam
Tak, łosie to takie łazęgi - pokonują wiele kilometrów często zapuszczają się też do miast :)
UsuńNad Bug mam ok godzinę drogi, więc chyba będę wybierać się tam częściej :)
Pozdrowienia :)
Ależ spotkanie! Tylko pozazdrościć :) Grzybki piękne i też zawsze zachwycam sie muchomorami - chociaż w zupie ich nie chcę ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSama nie mogę uwierzyć, że miałam takie szczęście być akurat w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze :)
UsuńUwielbiam wpadać do Ciebie! Od razu mi sie buzia cieszy na widok tak pięknych zdjęć! Gratuluję spotkania z łosiem! Ja swoje przespałam, kiedy na przedwiośniu przemaszerował przez nasze podwórze... teściowie nie chcieli mnie budzić... a szkoda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jaka szkoda! Ale jest nadzieja, że pojawi się u Was jeszcze nie raz :)
UsuńPrzesyłam deszczowe pozdrowienia :)
Piękne zdjęcia,a spotkania z łosiem no cóż zazdroszczę po cichu:) Ja niestety mieszkam w takim rejonie ,że jedno co można spotkać to szaraka,ale i tak trzeba mieć dużo szczęścia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękne zwierzę, w moich okolicach łosi nie ma, za to pojawiły się wilki. Mam nadzieję, że nie spotkam się z nimi oko w oko ;) Malownicze muchomorki. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę tych bezkrwawych łowów z aparatem. Nigdy na żywo łosia nie widziałam, przynajmniej w jego naturalnym środowisku. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńWarto się było widać, świetne zdjęcia. Łoś jest doskonałym pływakiem, w ogóle to gratuluję spotkania :)
Pozdrawiam serdecznie, wolnym czasem zapraszam na mojego bloga ;)
ależ piękne zdjęcia! Cudowny ten łoś, miałaś szczęście go zobaczyć w takim momencie! Zazdroszczę! i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia!!!:) Czerwone kapelusze pewnie myślały że się ukryją przed czujnym okiem;)
OdpowiedzUsuńPiękne ujęcia:) Gratuluję!